czwartek, 28 listopada 2013

Szmata na bogato

195 tysięcy fanów na facebooku, pełno blogerów lansujących się w ubraniach z ich logiem. Mowa o ALOHA FROM DEER - jednej z bardziej znanych marek odzieżowych w Polsce.


Staram się wspierać firmy w naszym kraju. Gdy mam przeznaczyć większą kwotę na zakup jakiegoś ciucha to zazwyczaj wybieram to co rodacy mi oferują. Tym razem zdecydowanie się zawiodłam. Miałam jednak szczęście, gdyż bluzę zdobyłam wymieniając się na jednym ze znanych portali, gdzie możliwy jest taki rodzaj transakcji. Dzięki temu poniosłam łączny koszt około 45 złotych. Przyznam, że rzeczywiście tyle powinna kosztować, bo jakość pozostawia wiele do życzenia. Tymczasem mamy dobrze wypromowaną firmę i ceny z kosmosu. Bluzę możemy zdobyć "jedynie" za 179 zł, co dla przeciętnego Polaka nie jest małą kwotą.

Dlaczego tak się przyczepiłam? Po pierwszym, czy drugim praniu doznałam głębokiego szoku. Gładki materiał stał się sfilcowany. Uprała mi ją najbardziej kompetentna w takim zadaniu zarówno u mnie w domu jak i zapewne w każdej rodzinie - moja matula. Nie ma zatem opcji, aby była to wina złej temperatury czy innej kwestii z tym powiązanej.
Bluza ma jedynie jedną zaletę - polar od spodu, który sprawia, że jest naprawdę ciepła.

Nie polecam, nie polecam i jeszcze raz NIE POLECAM. Za takie pieniądze można kupić coś zdecydowanie lepszego. Póki co będę jedynie oglądać nowe, pięknie obrobione zdjęcia w PS'ie nowych modeli. 


Zdjęcia bluzy aktualne (4 prania - od pierwszego dużo się nie zmieniło)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz