wtorek, 26 listopada 2013

Studia to nie wszystko, kotku


Studiujesz? To świetnie. A robisz coś poza tym? Nie? Oglądanie śmiesznych zwierząt i jednego sezonu dowolnego serialu na dzień się nie liczy.


Wyjaśnijmy coś sobie – żaden pracodawca nie zainteresuje się twoim CV jeśli nie będzie tam chociaż jednej pozycji w doświadczeniu zawodowym. Chyba, że twoim marzeniem jest pracować w McDonald’s. Jeśli jednak masz ambicje większe niż gastronomia czy call center zacznij zbierać referencje. W przeciwnym razie nawet zdjęcie od Richardsona w nieskazitelnie białej koszuli nie pomoże. Gwarantuje ci, że dyplom magistra też będą mieć głęboko w dupie.

Taki już mamy naród. Narzekać potrafimy ale zmieniać nam się nie chce. Później są komentarze  – jakie to cudne zarobki za granicą na zmywaku mają, a jak u nas jest źle. Studenci są mistrzami w tej dziedzinie. Odnoszę wrażenie, że czekają, aż pracodawcy sami ich odnajdą niczym łowcy talentów.

Wydaje mi się, że młodzi ludzie wolą pracować chociażby w restauracjach, pubach czy „na słuchawce” z prostej przyczyny. Mają tam pewne zarobki. Mimo wszystko to do niczego nie prowadzi. Nie ma żadnej ścieżki kariery. Zauważyłam po osobach z mojego otoczenia, że jeśli chcemy coś osiągnąć trzeba zacisnąć zęby i spójrzmy prawdzie w oczy – harować jak wół często bez żadnego wynagrodzenia albo za niskie. Część studentów pewnie wyobraża sobie taką pracę jako robienie wszystkim kawy, ciągłe stanie przy ksero oraz każdą inną czarną robotę. Nawet jeśli tak to wygląda to co z tego? Chodzi o to, aby udowodnić swoją pracowitość i pokazać się z jak najlepszej strony. Większość z was jest na utrzymaniu rodziców. Nie macie dzieci, ani kredytu. Dlaczego więc nie zaryzykować? Sama kiedyś dostałam atrakcyjną ofertę stażu ale stwierdziłam, że „nie będę frajerką za takie pieniądze”. Do dziś pluję sobie w brodę.

Teraz ktoś kogo dotyczy ten tekst oraz go czyta pewnie pomyśli „Super. Ale ja nie mam czasu na żadną pracę”. Nie przyjmuję takiego wytłumaczenia. Uniwersytety przygotowują masę różnych projektów gdzie można się wykazać. Są to warsztaty, pomoc przy organizowaniu targów i tym podobne. Warto zapisać się do koła zainteresowań na swoim wydziale (czasem też potrafią zlecić jakieś zadanie, gdyż dużo firm współpracuje z uniwerkami). Hasło główne – rusz cztery litery i zacznij coś robić dla swojej przyszłości!

Podsumowując, nie życzę nikomu pobudki w wieku 25 - 27 lat z super dyplomem oraz uprawnieniami na wózki widłowe. A przede wszystkim nie życzę waszym mamom, aby w tym wieku musiały was utrzymywać. Dla mnie, jeżeli ktoś na studiach nie chce się podjąć żadnego działania to niepotrzebnie traci czas na edukację.


3 komentarze:

  1. masz coś do uprawnień na wózki widłowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy papier się liczy ale po studiach chyba nikt by nie chciał tylko na takim zakończyć?

      Usuń
  2. bez spiny ;) powyższy komentarz ma formę żartu.

    OdpowiedzUsuń